poniedziałek, 27 sierpnia 2012

[6] Jego kilka osobowości ?

Od dłuższego czasu zastanawiałem się co z tym chłopakiem. W telewizji ciągle o nim mówili, a ja nie natknąłem się na nic nowego. Tak poza tym to wszystko dobrze. Od czasu do czasu odwiedza mnie Edward
i razem gdzieś wychodzimy, dobrze nam się rozmawia.
-Dziś natknęliśmy się na osobę bardzo przypominającą zaginionego chłopca. Ma on jasno brązowe włosy, ciemne, brązowe oczy, jasną karnacje, jakieś 160cm wzrostu i jest dość szczupły. Ostatnio widziany był w 
czarnych spodniach, czarnych wysokich butach, zielonej koszulce oraz czarnej bluzie. Nie mamy pewności, że to on, ale na 80% to ten chłopiec. - powiedział jakiś gościu w wiadomościach i zaczęli mówić o czymś innym. Z zamyślenia wyrwał mnie Liam delikatnie dotykając w ramie. Spojrzałem na niego pytająco. Ten tylko się uśmiechnął i podał mi herbatę. Przyjąłem z uśmiechem i upiłem łyk nadal oglądając wiadomości. Po chwili przysiadł się do mnie w ręku z jakąś dziwną, czarną książka z narysowanym czarnym pentagramem. Wyglądała na dość starą.
-Co to za książka? - spytałem zaciekawiony i spojrzałem na niego.
-Aaa to.. To książka pana Edwarda - powiedział z delikatnym uśmiechem i czytał ją dalej.
-Uhuum~ - powiedziałem cichutko i zamyśliłem się. Tak zgadliście. Jestem ciekawski i przeczytam tą książkę jak tylko Liam'a nie będzie w pobliżu. Tylko cholernie mnie ciekawi o czym jest i zaraz nie wytrzymam jak się nie dowiem.. ><'' Wiecie.. to bardzo denerwujące jak chcesz się czegoś dowiedzieć, a tu dupa. Nie da rady. Odłożył zamkniętą książkę na stolik i przysunął się do mnie. Spojrzałem na niego zdziwiony. Był za blisko.. Znacznie za blisko. Wziął kubek z moich rąk i również odstawił go na stolik.
-Czemu cie to tak interesuje ? - spytał będą jakieś 3 cm od mojej twarzy.
-A-ale co takiego ? - spytałem nie rozumiejąc i rumieniąc się delikatnie.
-Książka, Edward, wampiry, ten chłopak.. - szeptał takim.. uwodzącym tonem.
-Doskonale wyczuwam twoje uczucia.. tak jak teraz. Podoba ci się moja bliskość, prawda? - zaczął głaskać mnie po policzku. Zarumieniłem się bardziej i zdziwiłem.
-Nie.. to nie prawda -odsunąłem się trochę jednak on przysunął mnie jeszcze bliżej na co ja zacisnąłem mocno powieki.
-Nie kłam mnie - wyszeptał i pocałował mnie. Rozszerzyłem oczy ze zdziwienia i niepewnie uchyliłem nieco wargi, co jednak nie było moim zamierzonym.. ruchem. Poczułem w ustach jego język penetrujący moje usta.  Byłem tak zdziwiony.. a może bardziej zszokowany, że to zrobił, że nie byłem w stanie się ruszyć. Posadził mnie na swoich kolanach i całował dalej. Zamknąłem powieki, co jednak nie znaczy, że tego chce.. W sumie to nie wiem czemu go po prostu nie odepchnę, ale kiedy próbuje.. po prostu zaczyna mnie kuc coś w sercu, a kiedy się przysuwam czuje ciepło.. ciepło i przyjemność. Jego dłonie znalazły się na moich
udach. Odsunąłem się od jego ust.
-Czemu to robisz? - wydyszałem przy jego ustach nie otwierając powiek. Uśmiechnął się tylko i całował mnie po szyi. Zadrżałem i odsunąłem go od niej ciągnąc za włosy.
-Odpowiedz mi - powiedziałem patrząc mu w jego niesamowicie czerwone oczy. Nadal nic nie mówił.
Wsunął dłonie pod moje spodnie i ugniatał moje pośladki. Spiąłem się i podsunąłem do góry, a on wykorzystał to i palcem napierał na moją dziurkę. Jęknąłem zaskoczony.
-Przestań, słyszysz..? - zacisnąłem powieki i spuściłem głowę. Nie przestawał mnie dotykać, co więcej, zaczął mnie lizać po torsie ssąc sutki. Niestety nie powstrzymałem się od jęku. Poczułem jego palca w sumie i jęknąłem głośno z bólu zaciskając palce na jego ramionach.
-Boli..-wyszeptałem cichutko i spojrzałem na niego spotykając się z jego czerwonymi oczami. Po chwili przysunąłem się do jego szyi i delikatnie drżącymi ustami ją całowałem.
-Grzeczny chłopiec.. - wyszeptał i pogłaskał mnie po główce. Zatopiłem w jego szyi ząbki przez co zmuszony był wysunąć ze mnie palca. Odsunąłem się od niego i patrzyłem na niego oddychając ciężko. Jego szyja była we krwi tak jak moje ząbki i usta. Wstał wkurzony i szarpnął mnie za włosy.
-Jesteś mój, rozumiesz? Nie oddam cie.. - warknął i wpił się mocno w moje usta. Odepchnąłem go ręką.
-Czemu.. ? - wyszeptałem cichutko.
-Bo mi się podobasz, jasne? - powiedział już nieco spokojniej odwracając wzrok. Spojrzałem na niego zdziwiony. On mnie coraz bardziej zadziwia.. Odepchnąłem go i wyszedłem bez słowa. A co miałem zrobić ? Edwardzie.. Wyszeptałem jego imię patrząc w niebo i zacząłem biec. Wbiegłem do jakiegoś parku, który nie był specjalnie zadbany, więc nikt tutaj nie przychodził. Uderzyłem w coś i upadłem. Otworzyłem oczy.
Spojrzałem na chłopaka zdziwiony.
-Kim jesteś?

piątek, 24 sierpnia 2012

[5] Zagubiony


Minął już tydzień odkąd jestem w mieście wraz z Liam'em. Wszystko jest
w jak najlepszym spokoju. Nic sie nie dzieje. Jest powiedzmy.. normalnie. Z wampirem
mam lepsze stosunki i jakby sie.. "zaprzyjaźniliśmy", chociaż przyjaźnią tego jeszcze
nazwac nie można. Jest teraz na mieście. Poszedł załatwic jakieś tam sprawy.
Długo już nie widziałem Edwarda i.. nie byłem na jego grobie. Nieco dziwnie sie z tym
czuje, ale.. Wiem, że w końcu go zobaczę. Położyłem się na kanapie w salonie i rozmyślałem. Po chwili jednak żeby jakoś zabic czas włączyłem telewizor. Natknałem sie na wiadomości. Zostawiłem na tym, bo
jakoś specjalnie nie chciało mi sie szukac czegoś innego. Zaciekawiła mnie pewna sprawa
dotycząca zaginięcia chłopca. Był on jakimś sławnym, utalentowanym dzieckiem. Kiedy
pokazali jego zdjecie cos mi w nim nie przypasowało. Miał takie.. kły jak Edward. Wampir?
Nie.. chociaż.. Westchnąłem i wyłączyłem telewizor. Po chwili wampir przyszedł do mieszkania.
-witaj - powiedział ściągajac buty w przed pokoju.
-Hej - powiedziałem z lekkim uśmiechem i wstałem podchodząc do niego niepewnie.
-Co u ciebie ? - powiedział na wydechu i wyminął mnie i poszedł do kuchni odłożyc zakupy.
-Ano dobrze, a u ciebie ? - poszedłem za nim.
-Też dobrze - powiedział wkładając produkty do lodówki i do szafek. Usiadłem przy stole i
czekałem na posiłek. Myślałem o tym dziecku. Chciałem je znaleźc za wszelką
cene.. Nie wiem czemu, ale czułem taką potrzebe.  Po jakiś 10 minutach miałem pyszne
naleśniki na stole. Zjadłem kilka z  dżemem i ubrałem sie. Wyszedłem na dwór. Poszedłem w stronę centrum miasta. Zacząłem pytać ludzi o tego chłopca. Zebrałem już nieco danych, ale to jednak mi w niczym nie pomoże. Chociaż każdy szczegół jest ważny. Siedząc na ławce zastanawiałem sie po co to robie. No bo w sumie.. nie znam go.. A moje potrzeby są chyba mało ważne, prawda? Ehh~
Zobaczyłem Edwarda siedzącego koło mnie na ławce i wpatrywujacego sie w niebo.
-Zaraz będzie padac.. - powiedział nie odrywajac wzroku od ciemnego, zachmurzonego
nieba. Uśmiechnąłem sie widząc go i przytuliłem sie do niego niepewnie.
-Co tutaj robisz ? - spytałem szeptem zamykając powieki z delikatnym uśmiechem i rumieńcami.
-Przyszedłem cie zobaczyc - wyszeptał bawiac sie moimi włosami. Zachichotałem i
położyłem dłoń na jego ramieniu masując je delikatnie. Po chwili wstał biorąc mnie
na ręce jak księzniczke i poszliśmy do parku, gdzie znajdowało sie tajemne wejście do
ogrodu różanego. Weszliśmy tam i usiedliśmy na ławce. Przytulaliśmy sie.
-Nie szukaj tego chlopca. On jest niebespieczny - powiedział nagle. Spojrzałem na niego
nieco zdziwiony. Niebezpieczny? O co chodzi..?
-Niebezpieczny ? - postanowiłem spytac.
-Tak.- powiedział zerkajac na mnie takim chłodnym, władczym wzrokiem. Zadrżałem.
-D-Dlaczego? - spytałem cichutko. Nic nie odpowiedział. Postanowiłem już siedziec
cicho. Odprowadził mnie do domu po godzinie siedzania wtulonych w siebie. Patrzyłem na niego nieco smutno. Po chwili zaczęło padac, a on po prostu się rozpłynął. Mój wzrok był jeszcze smutniejszy. Wszedłem do domu i usiadłem na łóżku w swoim pokoju. Przejrzałem wszystko co udało mi sie zebrac. Chłopak jest bogaty, ma bogatych rodziców, kochającą się rodzine, ale tylko z pozoru.. tak to jest bity i
molestowany przez swojego ojca.. Nigdy nie miał dziewczyny, jest podobno gejem i..
i nie pamiętam co tu zapisałem.. etto.. etto.. zbija ludzi? Nie wiem noo. .tak mi sie wydaje,
że to tu pisze. Eh .. >< Ciapa ze mnie. Ale na 99% to tu właśnie pisze. Znajde tego
chłopaka i dowiem sie o co chodzi.. Wiem, że nie powinienem sie tak we wszystko mieszac,
ale chce wiedziec.. czemu mam takie dziwne uczucie..

-----------------------------------------------------------------
Jest dobrze, ne ? T^T

piątek, 17 sierpnia 2012

[4] Wyjaśnienia.. no i TY.


Patrzyłem mu w oczy. Wiatr delikatnie zawiał. Usiedliśmy na ławce i
wpatrywaliśmy się w siebie.
-Zgodzisz się? Nie ważne co to będzie, zgadzasz się na ten warunek ? - powiedział
dotykając mojego policzka.
-Tak - odpowiedziałem zdecydowanie zaciskając dłonie na swoich kolanach.
-No to pytaj. Odpowiem ci na wszystko - uśmiechnął sie delikatnie. Zastanowiłem się
i spojrzałem na górb zauważając krzyż.
-To - pokazałem na niego palcem. Spojrzał na niego i po chwili na mnie.
-Co to jest? Powiedz mi wszystko .. pro..sze.. - wyszeptałem. Jego oczy nagle.. zrobiły się intensywniejsze.
-Enim jest charakterystycznym krzyżem, który widnieje zwykle na grobach wampirów. Cztery jakby strzałki narysowane każda w inną stronę przedstawia człowieka, a czerwone zakończenie oznacza rządzę krwii i nieśmiertelność..-wyjaśnił mi wszystko. Moje oczy delikatnie rozszerzyły się ze zdziwienia i lekkiego szoku.
-Wampiry czystej krwii.. co to ? - pytałem nadal ciekawski. Jak już mówi to chce wiedzieć wszystko co mnie do tej pory zastanawia.
-Wampiry czestej krwii są znane również jako "wampiry królewskie". Zykle takie wampiry
są bogate i są arystokracją. Trudniej je zabić niż inne wampiry. Porządają często
zamiast krwii kochanka, który da mu ciepło i czułość. Potrafią to odwzajemnić.
Mimo, że wszyscy uważają wampiry za bezlitosne bestie, są one po prostu skazane na taki
los, jaki zgotowali im ludzie. - powiedział nieco jakby.. wyczytał to skądś.
-Umm.. a..-zastanowiłem sie chwilke rozglądając sie. Uśmiechał sie delikatnie.
-kim jesteś ? - spytałem przekrzywiając lekko główke w bok patrząc mu nadal w oczy.
-Edward James Daviltoon jest arystokrackim wampirem czystej krwii. Jest on
"Bogiem" dla wampirów. Jest niewyobrażalnie silny, szybki i ma bardzo wyczulone zmysły.
Został bezlitośnie zabity przez organizacje SCTRTV, czyli "Specialist center to remove the
Vampire". - nie powiedział mi on tylko jego posłaniec. Spojrzeliśmy na niego oboje. Zamyśliłem się. Wszystko zaczęło się układac.
-Czyli..jesteś nieśmiertelny, tak? A ten sen.. to twoja śmierć, tak ? - powiedziałem patrząc na niego.
-Tak tak - powiedział lekko podirytowany granatowo włosy.
-A.. moja rodzina.. kto ją zabił ? - powiedziałem odwracając głowe w bok.
-Jasper - powiedział bez wachania. Pokazałem mu naszyjnik, który miał na szyji kuzyn.
-Miał to na szyji. To coś znaczy ? - powiedziałem nie odrywając wzroku od jego oczu.
-Że został wskrzesozny, czyli jest czyimś..sługą, ale jednak panem - powiedział.
-Jednak nie ma lepszego pana ode mnie ! hahaha! - powiedział zakładając noge na noge.
Zachichotałem nerwowo nie wiedząc co powiedzieć.
-A ty ? - powiedziałem po chwili zastanowienia.
-Nie wskrzesiłeś mnie, tylko przywołałeś. Czyli tak jakbym narodził sie na nowo - powiedział z uśmiechem.
-Dokąd mam teraz iść.. ? - wyszeptałem spuszczając główke.
-Jedź do miasta - powiedział pewnie i patrzył na mnie poważnie. Nie wiem, ufam mu.  Są dziwni i tacy.. nieludzcy.. ale ufam im.
-Am.. jeszcze jedno. Ta ciemna postać, kto to ? - powiedziałem zerkając kątem oka na postać.
-Karim. Pani ciemności. - powiedział i uśmiechnął sie delikatnie.
-To górb jej ukochanego. Został zabity i zapięczętowany w tym grobie. Niestety.. - spojrzał
na mnie. Byłem wpatrzony w tą panią. Zerknąłem na niego i pokiwałem głową na zgode.
-Będzie z tobą Liam. Pomoże ci. Nie rozłączajcie sie. Jest niebespiecznie zwłaszcza, że
masz mój zapach i ten naszyjnik. - zabrał mi go i roztopił. Nie wiem jak, ale to
zrobił. Westchnąłem i poszedłem z Liamem niechętnie żegnając sie z Edwardem.
Spojrzałem na niego. W moich dłoniach poczułem coś miękkiego. Trzymałem
bluze Edwarda. Założyłem ją na siebie i plecak na również.
-To do miasta? - powiedziałem patrząc na niego z uśmiechem.
-Tak - odpowiedział również sie uśmiechając. Zachichotałem.
-Gdyby coś to pytaj bez krępacji. Jeżeli masz jakiś problem lub potrzebe to również mów -
dodał i ruszyliśmy w strone miasta.
--------------------------------------------------------------
To na tyle kochani ^ ^
Krótko, ale z sensem, ne? ><''
Co do ostatniego .. dłuższego komentarza to główną postacią jest oczywiście uke, którym pisze. Staram się nie popełniać błędów i pisać "ładne zdania". Rozdział jest nieco krótki, ponieważ jestem zmęczona no i ..
Kładę się spać. Bai bai ~

sobota, 11 sierpnia 2012

[3] Szok.


Wstałem i przypomniało mi sie, że miałem sie z nim spotkac. Olałem to.
Dzisiaj moge z nim przecież pogadac, nie ? Podniosłem sie z bólem w biodrach od
razu upadając na ziemie. Podniosłem sie lekko z bólem nadal jednak klęcząc.
Rozejrzałem sie.. Wszystko było porozrzucane. Westchnąłem i z
żenującym jękiem podniosłem sie. Usłyszałem jakiś szmfer za drzwiami mojego
pokoju. Przestraszyłem sie. Skuliłem sie na łóżku i patrzyłem z przerażeniem na drzwi.
W głowie zaczynałem miec najgorsze scenarjusze. Może to znowu ta postac?
Albo może to jakiś wampir.. huh. Nie wiem skąd ten wampir, nie myśle teraz..dobrze.
Podniosłem sie i do pokoju wszedł Jasper z lekkim usmiechem. Odetchnąłem w głębi
ducha i usmiechnąłem sie delikatnie.
-Jak sie spało? - podszedł do mnie i przytulił mnie. Zdziwiłem sie.
-Anoo.. no jakoś.. Tylko biodra mnie bolą.. huh..-wtuliłem sie niepewnie w niego.
Zachichotał i pogłaskał mnie po głowie. Po chwili wyszedł, ale otwarłem drzwi.
Ubrałem sie w czerwone rurki i czarną, swterkowatą koszule z długim. Była na mnie za duża.
Wyszedłem z pokoju wcześniej nieco go sprzątając.
Zdziwiłem sie, kiedy nie było nikogo w domu. Poszedłem do kuchni i zobaczyłem
jego robiącego śniadanie.
-Ano..gdzie wszyscy ? - spojrzałem na niego. Nie odpowiedział tylko podał mi śniadanie
uśmiechając sie. Wiedziałem, że coś jest nie tak. Jednak w ciszy zacząłem jeśc
naleśniki z lekką niepewnością. Zjadłem po jakiś 10 minutach i umyłem po sobie talerze.
Wyszedłem na dwór i zobaczyłem coś, czego nigdy nie chciałem widziec. Było to..
podwórko we krwii. Zabite.. kuzynostwo.. babcia i .. dzia.. dziade...dziadek. Łzy od
razu poplyneły po moich policzkach ciurkiem. Moje ciało sparaliżował strach. W dali
ujrzałem mężczyzne a białych, gługich włosach. "To na pewno on! To jego sprawka! " -
pomyślałem i od razu pobiegłem do niego rzucając sie na niego i zaczynając go dusic.
Poczułem kogoś, kto mnie od niego odciąga. Jednak nie był to Jasper, jak sie
spodziewałem. Był to męzczyzna o jasnej cerze, długimi kłami, granatowymi włosami i
niesamowicie czerwonymi oczami z resztą jak facet pode mną. Miał okulary.
Odepchnął mnie jednym szybkim ruchem co mocno zabolało.
-KIM JESTEŚ?! - wydarłem sie głośno. Białowłosy podniósł sie, ale nie oddalał ode mnie.
Granatowo włosy nie odpowiedział tylko uśmiechnął sie delikatnie.
-KTO TO ZROBIŁ?! KTO?! - spojrzałem w czerwone oczy długowłosego. Przeszły mnie
ciarki. Poczułem jego silne ramiona oplatajace mnie. Poczułem sie jakoś.. bezpiecznie.
-Nie bój sie.. Ja cie ochronie. Przyjdź na cmentarz - wyszeptał mi do ucha. Jęknałem
cichutko przymykając powieki i wtulając sie w niego. Zasnąłem. On zniknął, kiedy
opadalem na ziemie wrac z okulranikiem.
Kim oni byli..? Nie rozumiem już nic.. i to.. to wszystko.. Rozejrzałem sie
po krwii i zabitych krewnych.
-Musze stąd uciekac.. Jak najszybciej.. Musze go.. znaleźc.. - powiedziałem cichutko
do siebie podnosząc sie. Poszedłem do pokoju i spakowałem laptopa, kartke od postaci i
zabrałem jego naszyjnik, który jakimś cudem był pod moją poduszką. Wyskoczyłem przez
okno i pobiegłem na cmentarz. Postac była i to.. jakby szczęśliwa. Mimo, że tego nie
widziałem to to czułem. Usiadłem nad grobem Edwarda. Poczulem znowu tą błogośc, jak
w ramionach tajemniczego, dlugowłosego mężczyzny.
-Co mam zrobic? Już nic.. nie wiem.. Chce zasnąc.. koło ciebie.. - wypowiadając te
słowa spojrzałem na jego imie na grobie. Oczy same mi sie zamknęły i zasnąłem opadajac
o ławke, jednak nie uderzyłem w nią, bo złapał mnie granatowowłosy. Spałem zmęczony.
Obudził mnie śpew ptaków i głaskanie męzczyzny. Podniosłem sie od razu i
spojrzałem na niego przerażony. On tylko sie uśmiechnął.
-K..kim jesteś?! - trzymałem mocno przy sobie plecak.
-Liam, posłaniec Edwarda - mówiąc to z usmiechem patrzył na grób.
-Posłaniec.. Edwarda? tego.. Edwarda? - spojrzałem na gor i szybko odłożyłem torbe
na ziemie łapiąc go mocno za ramiona i patrząc mu w oczy.
-Prosze! Powiedz mi wszystko! - powiedziałem z lekkimi połomykami w oczach.
Zachichotał.. chyba zdenerwowany i zdziwiony.
-umm.. gomenasai - moj głos jak zawsze był przesłodzony.
-Nie szkodzi. Powiem ci wszystko.. chociaż.. może nie ja powinienem, prawda, Panie ? -
uśmiechnął sie podnownie patrząc na górb. Wstałem i kucnąłem przy nim uwaznie go
obserwując.
Po chwili przed moją twarzą pojawił sie białowłosy. Pisnąłem przerażony i
odsunąłem sie sparaliżowany.
-Bu - zachichotał i siedział przede mną na grobie.
-A-ano.. ! - nie wiedziałem co mam powiedziec. Nadal byłem mocno sparaliżowany. W
końcu nie codziennie wychodzi ci postac sprzed grobu, nie ? No chyba, że tak mieliscie,
to przepraszam.
-Nie jąkaj mi sie, mały.. tylko wstawaj - mówiąc to wstał i podał mi ręke. Delikatnie i
niepewnie dotknałem jej i podniosłem sie.
-A oto i Edward - powiedział granatowo włosy i stanął koło długowłosego. Zmierzyłem go
wzrokiem. Ahh..! To ten co mi sie śnił.. i ten w tedy, na podwórku. I ten zapach. Ta bluza.
Niemożliwe...!
-T-ten.. kłamiesz.. - dotknałem delikatnie jego twarzy opuszkami palców.
-P-pan.. E..Edward.. ? - powiedziałęm niepewnie patrząc na niego jak na Boga.
-Tak tak - powiedział całujac moją dloń swoimi zimnymi ustami. Zarumeiniłem sie i
spuściłem głowe.
-A-ano.. nie sądziłem, że kiedyś pana spotkam.. - zacząłem, ale przerwał mi.
-Sądziłeś przecież ^ ^ Pamiętasz, jak kiedyś mi powiedziałeś, że mnie znajdziesz i
zostaniesz moją żoną i będziemy już razem, na zawsze mieszkac w pałacu ? - zachichotał
głaszcząc mnie po głowie.
-Nie musisz mówic tego głośno.. - powiedzialem patrząc na niego zarumieniony.
-..Panie. - dodałem szybko odwracajac głowe w bok. Przytulił mnie. Jego ciało.. bylo zimne,
ale jednocześnie.. tak bardzo ciepłe. Czułem sie tak bezpiecznie. Co dziwne, nie
poczułem bicia serca, ale nie przejmowałem sie tym teraz.
-Już dobrze. Wezwałeś mnie, jestem przy tobie - szeptał mocno mnie przytulając.
-Powiem ci wszystko.. ale jest warunek - powiedział patrząc mi w oczy poważnie.
Nieco sie tym zdziwiłem, ale..
-Jaki? - wyszeptałem patrząc w jego czerwone oczy.
-Ten warunek to..

czwartek, 9 sierpnia 2012

[2] Co do...


Przez kolejne dni nie miałem takich snów. Ciagle szukałem czegokolwiek co
ma związek z tym cmentarzem, znakiem i tą.. mroczna postacią. Jednak na nic nie
trafiłem. Dzisiaj do mojej babci przyjeżdża jakiś wnuczek, ale ja nie jestem z nim
spokrewniony.
Poszedlem do łazienki z czystymi ubraniami kładąc je na szafie i wszedłem do
wanny z gorącą wodą. Zamknąłem powieki i odprężyłem sie. Otwierajac powieki
ujrzałem ciemną postac z cmentarza. Stała przed wanną. Wystraszyłem sie nieco, ale
nie ruszyłem sie z mejsca ani o milimetr. Patrzyłem na nią spokojnym, normalnym
wzrokiem. Po chwili wysunęła swoją rozpadającą sie dłoń i przesunęła nią po moim całym
ciele. Wzdrygnąłem sie.
-Ty.. jesteś.. jego.. - zaczęła mówic ochrypłym, lekko piskliwym głosem.
-kim? kogo ? - patrzyłem na nią z niedzieją, że powie mi i że sie czegoś w końcu dowiem,
ale.. niestety.. Zniknęła z jednym piskliwym krzykiem zostawiając po sobie tylko kartke.
Wziąłem ją. Nie zrozumiałem co pisze, bo było to w nie moim języku ani żadnym, który
znam. Czyli nowa zagadka.
Przyglądałem sie temu co jest napisane. Wyszedłem po jakiś 30 minutach z
wanny i wytarłem sie odkłądajac kartke na szafke obok ubrań. Spojrzał na siebie w
lustro. Oczy rozszerzyły mi sie, kiedy zobaczyłem za sobą postac
w czarnym pąłszczu, że nei było widac jego twarzy. Ujrzałem jeszcze jego
intensywnie czerwone oczy i długie kły. Odwróciłe msie szybko obierajac dłonie o
umywalke. Nie było nikogo. Rozglądałem sie panicznie szukając tej postaci.
Odetchnąłem z ulgą nie zauważając jej. Ubrałe msie w czyste bokserki, czarne rurki i
czarny lekko na mnie za długi sweterek. Założyłem swoje czarne soczewki i uczesałem
włosy do lekkiego nieładu. Spojrzalem ostatni raz w lustro i wyszedłem schodząc po
schodach na dół.
Pomogłem babci w robieniu obiadu. Akurat, kiedy skończyliśmy do
domu wszedł mężczyzna w lekko zsuniętych z bioder czarnych spodniach, czarnych
glanach, w czarnej koszulce, a na to miał zarzuconą czerwono czarną koszule w
kratke. Był..przystojny. Zmierzyłem go wzrokiem od gory do dołu. Zatrzymałem sie na
jego szyji, gdzie znajdował sie nieśmiertelnik. Był na nim ten sam znak.
"On może coś wiedziec" - pomyślałem.
-Cześc babciu, dziadku.. maluchy - uśmichnął sie tuląc do siebie ich wszystkich.
Uśmiechnąłem sie widząc ich. Wyglądali..jak kochająca sie rodzina, która dawno sie nie
widziała.
-Chodź Ritsu - powiedział patrząc na mnie wykonując przywołujący gest dłonią.
Podszedłem do niego z lekkim uśmiechem. Wtulięł msie w niego i przyjżałem sie jego
nieśmiertelnikowi. " Nie ma pomyłki. To ten sam.." -pomyślalem i dotknąłem delikatnie
jego naszyjnika.
Poczułem jego dłoń na swojej głowie. Zdziwiłem sie nieco, ale wtuliłem w niego.
-Ne ne.. Jasper-kun, pokazac ci moj rysunek ? - krzyknęła dziewczynka. On
zachichotał i pokiwał głową na "tak". Po chwili przyniosła mu rysunek przedstawiajacy
jego i trójke dzieciaków bawiących sie na dworze. Byłem zbyt zajęty przyglądałem sie jego
nieśmiertelnikowi. Obracałem go delikatnie w palcach w poszukiwaniu jakiegoś małego
napisu albo czego kolwiek.
-Co tak sie nim bawisz, hmm ? - szepnął do mnie i spojrzał mi w oczy. Zauważyłem w nich
lekkie przebarwienie czerwonego.
-Umm.. bo jest ładny - uśmiechnąłem sie delikatnie i puściłem go.
Podałem obiad do stołu. Poczulem dłon na mojej nodze. Nie
przejąłem sie tym i odsunałem sie siadajac obok niego.
-Ritsu, modlitwa - powiedziała z uśmiechem. Wszyscy wstaliśmy i złożliśmy dłonie do
modlitwy.
-Pobłogosław, Panie Boże, nas.
Pobłogosław ten posiłek,
tych, którzy go przygotowali.
I naucz nas dzielić się chlebem i radością
ze wszystkimi.
Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen. - powiedziałem i wszyscy ze mną powiedzieli
ostatnie słowo. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeśc. Dziadek opowiadał jak zwykle jakieś historie.
Wszyscy słuchaliśmy ich z uwagą. Co chwile sie śmialiśmy. Był osobą, którą
na prawde szanuje i ma poczucie humoru. Zawsze wszystko mu mówie. Ufam mu.
Po skończonym obiedzie pomogłem Jasperowi myc naczynia. Byliśmy sami w kuchni.
Nucił sobie po cichu jakąś pioseneczke.
-Umm.. Jasper.. - zacząłem niepewnie.
-Tak ? - spytał z szerokim usmiechem na twarzy patrząc na mnie.
-Przyszedłbyś..dzisiaj do mnie w nocy? Musimy porozmawiac.. - odwróciłem głowe w bok
mówiąc poważnym tonem.
-Przyjde - wyszeptał mi do ucha i wyszedł z kuchni. Posprzątałem reszte i wyszedłem z
domu kierując sie na cmentarz.
Nie było tej ciemnej postaci. Zdziwiło mnie to. Skierowałem sie na grób
Edwarda i uklęknąłem. Zacząłem sie modlic. Ujrzałem Jaspera przy innym grobie z
tym krzyżem. Na prawde mnie wszystko dzisiaj zadziwia.. Ehh..
Ucałowałem jego grób i podniosłem sie siadajac na ławke. Po godzinie wyszedłem z
cmentarza. Wszedłem do domu i zasnąłem padnięty.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że nie wszystko musi kończyc sie zasypianiem, ale nie wiedziałam co napisac
i tak jakoś wyszło.
Z góry dziękuje za komentarze~ :*

środa, 1 sierpnia 2012

[1] Edward James Daviltoon

Pierwszy post.. ><'' Mówcie czy wam sie podoba. Z góry dziękuje za komentarze~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Szedłem sobie ze szkoły znudzony całym dniem. Mieszkanie na takiej
odludnionej dziurze czasami jest korzystne. Ten spokój.. Szedłem w strone cmentarza.
Jest na nim wiele dziwnych grobów oznaczonych <http://i47.tinypic.com/2mf1bva.png>
właśnie w ten sposób. Nigdy nie wiedziałem co to oznacza. Mieszkam z dziadkami i
kuzynostwem. Pytałem sie dziadków, ale nic nie chcieli mi powiedziec.
Zawsze szybkozmieniali temat. Doszedłem. Poszedłem na jeden z gróbów, który
często odwiedzam. Był na nim właśnie ten znak. Na grobie pisało " Edward
James Daviltoon ". Szukałem coś o tej osobie, ale nic nie pisało.. Nic, a nic.
Stałem i wpatrywałem sie w ten napis. Najbardziej zastanawiała mnie data śmierci
i urodzin " Urodzony 25 grudnia 1201 roku. Zmarł 25 grudnia .." rok jest zamazany.
Może i to przypadek, ale wydaje mi sie inaczej. Usiadłem na ławce. Od jakiś 2 lat
ciągle tutaj przychodze. Zawsze robie porządek na grobie i wymieniam kwiaty.
Zawsze są to czerwone róże. Klęknąłem przed grobem i złożyłem dłonie
do modlitwy.
- ,, Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało,
co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła. ...... " - zacząłem mówic Ewangelie według świętego Jana.
Kiedyś jeden z moich wychowawców powiedział, że nie ważne, jaką bede czytał Ewangelie
przy grobrach z " Enimem ", - czyli tym dziwnym krzyżem - każda będzie odpowiednia.
Jednak najlepsza jest św. Jana. Po tym, kiedy mi to powiedział został zamordowany.
Przypadek? Możliwe, ale nie sądze. Gdyby to nie musiało sie wydarzyc nie wydarzyłoby
sie. Wszystko co sie dzieje ma sens i wprowadza zmiany w życiu każdego człowieka.
 -,, ........ Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,
tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża,
ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas.
I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy.  " - schyliłem sie żeby dotknąc głową jego grobu. Po chwili
podniosłem sie, ale nadal klęczałem. Przyglądałem sie "Enimowi". Co to jest za krzyż..?
Skoro jest, to coś oznacza. Tylko czemu nikt nic o nim nie wie? Nie.. ktoś na pewno coś
wie, ale nie chce powiedziec. Może to jakaś.. klątwa? Nie ma nic w internecie, ksiażkach,
encyklopediach.. Nigdzie. I to imie..
-Edward James Daviltoon..-wyszeptałem imie mężczyzny. Ukłoniłem sie jeszcze raz i
wstałem. Wziałem swoją torbe. Znowu zobaczyłem kogoś przy jednym z grobów.
Ta osoba jest tutaj zawsze, kiedy jestem. Mam dziwne przeczucie, że to coś, czego
nie powienienem wiedziec, ale cholernie mnie ciekawi kto to bądź co. Ma długą czarną
szate. Nie widac twarzy. Kilka razy widziałem jak wyciąga dłonie spod szaty. Są takie..
jakby ta osoba była w stanie rozkładu. Zerknąłem kątem oka na nią i wyszedłem z
cmentarza. Rozejrzałem sie po okolicy. Nic nie ma. Same pola, łąki, lasy. W oddali widac
wioske, czyli kilka domów, sklep i boisko nie do użytku. Zatrzymałem sie widząc czarną
bluze pod stopami. Zerknalem na nią i wziąłem ją w dłonie. Był jakiś napis. Przeczytałem go
i zszokowałem sie. Szybko sie rozejrzałem. Nikogo nie było. Moje serce momentalnie
przyśpieszyło. Na bluzie było napisane " Edward James Daviltoon". Przysunałem ja do
twarzy i powąchałem. Straciłem równowage. Zapach był odrzujący i przyjemny..
Zacisnałem na niej łapki i wziałem ją. Poszedłem do domu. Dom jest duży. Ma
wokół pełno przestrzeni. Moja babcia kocha kwiaty.Widocznie mam to po niej. Zawsze pomagam pielęgnowac jej ogród. Dziadek natomiast zawsze robi jakies dziwne rzeczy. Siedzi w szopie
za domem i konstruuje jakieś maszyny. Czasami też mu pomagam lub patrze co robi.
Mam kuzynke, która ma 5 lat i jest strasznie zaborcza w stosunku do mnie. Mam także
dwóch młodszych kuzynów. Jeden ma 6 lat, a drugi 4. Lubie sie nimi zajmowac. Rodzice
zmarli, kiedy miałem 7 lat. Podobno COŚ stanęło im na drodze. Jedyne co wiem to była
to nienaturalnie wysoka osoba w czarnych szatach. Dzieciaki od razu mnie przytuliły.
-Ritsu-chan~ co tak dlugo? Gdzie byłeś? - zawaołała smutna tuląc mnie mocno Miku. Zachichotałem.
-Byłem na cmentarzu. Gomene - powiedziałęm z uśmeichem i kucnąłem. Przytuliłem całą trójke.
-Ne ne.. Nii-san.. co to za bluza? - pokazał paluszkiem Kage, starszy z chłopców.
-Aaa.. znalazłem ją. Nie wiedziałem co miałem zrobic, a jakoś.. nie chciałem jej
zostawiac - podrapałem sie nerwowo po głowie.
-Aaaa - powiedzieli razem. Spojrzałem na nich zdziwiony.
-pobawimy sie jak odrobie lekcje, dobrze? - pogłaskałem młodszego po głowie i wziałem
swoja torbe i tą bluze. Poszedłem do swojego pokoju i od razu położyłem sie na łóżku
wdychając zapach z bluzy. Jęknąłem cichutko. Czy to.. jego zapach? Jest taki..przyjemny.
Jak wanillia zmieszana z zapachem róży i .. czegoś czego nie jestem w stanie nazwac.
Zasnąłem po chwili. Mężczyzna z długimi, bialymi włosami, nienaturalnie długimi uszami, długimi niebieskimi paznokciami, jasną cerą był przybity do krzyża. Strzalili do niego z broni i wbijalni gwoździe w jego ciało.
-Edward James Daviltoon! - jeden z oficerów wskazal na białowłosego przybitego do krzyża.
-Haaa? - odezwał sie przymykaja jedną powieke.
-Wampirze czystej krwii.. GIŃ! - krzyknął i białowłosy został zabity.
Podniosłem sie szybko cały mokry. Była juz noc. Oddychałem ciężko.
Zapaliłem szybko lampke i rozejrzałem sie do okoła. Co to było..? Napiłem sie wody
i poszedłem wziąśc prysznic. Ubrałem sie w czyste ubrania, a tamte wrzuciłem do
brudów. Kiedy przyszedłem bluzy nie było. Westchnąłem. Wziąłem Melatonine i uspokoiłem
sie troche. Odrobiłem lekcje i siedziałem na łóżku. " Wampirze czystej krwii.. GIŃ! *strzał*"
słyszałem nadal to w głowie. Wampir czystej krwii..?  Co to ma znaczyc..?
Przykryłem sie kołdrą i po chwili zasnąłem wtulony w poduszke. Już nic takiego mi sie nie przyśniło.